https://www.siepomaga.pl/wiktoria-kania
W osiemnastym miesiącu Pani rehabilitantka powiedziała, że „coś jest nie tak”. Od wtedy aż do dzisiaj towarzyszy nam strach. Od tamtego pamiętnego dnia świat najpierw się zatrzymał, a potem tak szybko ruszył, że czasem do dzisiaj nie wiem, co tak naprawdę się stało.
Teraz najbardziej rozwija się jej ciało. Możemy wielu rzeczom zapobiec, wiele wyprowadzić. Jedyną terapią Wikusi jest ciągłą i intensywna rehabilitacja, na którą nas już nie stać. Wszystko, co mogliśmy, uczyniliśmy przez te dwa lata, a teraz zwracamy się do Was o pomoc, bo sami nie damy rady. Prosimy, pomóżcie nam wygrać walkę o samodzielność naszej córeczki.
Rodzice Wikuni